Pierwsze plany wyprawy do Skandynawii sięgają naszych czasów licealnych, gdy dopiero rozpoczynaliśmy przygodę z rowerami i turystyką aktywną. Przez szereg lat zamiary te były trudne do zrealizowania ze względów czasowych, finansowych czy po prostu z braku doświadczenia w organizacji przedsięwzięć na tak dużą skalę.
Nadszedł jednak czas końca studiów i gdy zawisło nad nami widmo pracy zawodowej i wiążących się z tym ograniczonym możliwości czasowych, zdecydowaliśmy, że jest to najwyższa pora na realizację dawnych zamierzeń. Planowanie trasy rozpoczęliśmy od wyszukania najciekawszych miejsc na Półwyspie Skandynawskim i szybko zorientowaliśmy się, że atrakcje wystarczyłyby na niejedną, a trzy wyprawy.
Kultura południowosłowiańska w wydaniu komercyjnym, dostarczana przez importowaną twórczość Bregovića i Kusturicy, pociągała mnie od wczesnolicealnych czasów. Radosna i swawolna, jednocześnie w konkretny sposób patriotyczna i prawa.
Muzycznie inwazyjna, niczym Serbskie komanda na ziemiach obecnej Bośni i Hercegowiny w 1992 roku. Jednak śmiech i szczera afirmacja filmami Kusturicy na nockach filmowych to za mało - czułem, że z racji braterstwa krwi powinienem poznać tę krainę lepiej, z poziomu historii i geografii. Tę Krainę, Bałkany.
Dzień przed startem był bardzo nerwowy. Wciąż brakowało nam sprzętu, w tym miedzy innymi pary sakw i oświetlenia. Cały czas spędziliśmy w sklepach rowerowych kupując opony lampki, klucze i inne drobiazgi. Zacząłem się zastanawiać jak to się stało, że w wycieczce planowej z niemalże 4-o miesięcznym wyprzedzeniem jest wciąż tyle niedociągnięć...
Nasza rowerowa wyprawa do Szwecji, rodziła się z dużymi trudnościami.
To że doszła do skutku, zawdzięczamy życzliwości i pomocy finansowej, grupy przemiłych ludzi. Dzięki nim, przeżyliśmy niezapomniane rowerowe wakacje. Wszystkim którzy nam pomogli, składamy w tym miejscu serdeczne podziękowania.
Uczestnicy wyprawy: Janusz oraz Justyna, Paulina, Alicja i Aleksandra.
Trasa wyprawy do Szwajcarii była nam dość dobrze znana z poprzednich wyjazdów, dlatego też tym razem poprowadziliśmy ją w ten sposób, by zobaczyć miejsca, które wcześniej ominęliśmy lub z braku czasu nie udało nam się ich lepiej poznać.
Wystartowaliśmy, jak zwykle z Kłodzka, kierując się na przejście graniczne w Kudowie-Zdrój. Dalej, niespiesznie, przez Czechy: Pardubice, Czeskie Budziejowice i Czeski Krumlow by skorzystać z ostatnich w tym sezonie promowych przepraw przez jezioro Lipno.
W dniu 13 lipca 2005 wyruszyliśmy w naszą wyprawę życia. Przez pierwsze dni towarzyszyła nam trójka bikerów, która jechała w swoją dziewiczą podróż po Europie. Wspólnie z nimi przemierzyliśmy z zawrotną prędkością przez Czechy i Słowacje, docierając rankiem trzeciego dnia do Bratysławy i jeszcze tego samego dnia w godzinach popołudniowych do Wiednia, gdzie po zrobieniu pożegnalnego zdjęcia rozeszły się nasze drogi z ekipą Czajny.
Udało się!. Po 18 dniach jazdy drogami Szwecji, Norwegii i Finlandii wjechaliśmy na NORDKAPP, skalisty cypel nad morzem Arktycznym. Po 34 dniach od wyruszenia z Polski byliśmy z powrotem w ojczyźnie. Przejechaliśmy w sumie 4510km. Każdego dnia byliśmy na rowerze niezależnie od pogody, nastroju czy doskwierających kontuzji. Nie korzystaliśmy z udogodnień przygotowanych dla turystów, zdani byliśmy tylko na siebie, samodzielnie organizując sobie obozowiska i przyrządzając posiłki przeważnie z przywiezionych z Polski produktów.
Podczas wyprawy przejechaliśmy łącznie 770km po południowo-zachodniej części naszego kraju, oraz niewielkiego odcinka w Czechach. Głównymi celami naszej wyprawy było dotarcie do Międzygórza oraz Szklarskiej Poręby. Była to nasza pierwsza wyprawa rowerowa, z której jesteśmy bardzo zadowoleni. Przeżyliśmy niesamowitą przygodę, którą będziemy pamiętać do końca życia.
dzień w skrócie
Jak się człowiekowi nudzi i chce sobie powalczyć z techniką, to serwuje sobie wycieczkę naszymi kolejami... i tak dzień umyka
Zdaje się, że dotarliśmy do Gdańska, pociągiem - rzecz jasna. Cóż, że tłoczno i w niektórych wagonach mróz, że na szybach kwitną lodowe kwiaty. To dla nas jedyny środek transportu. Jeszcze Polska, dworzec Gdańsk Główny. Pędzimy na kolejkę SKM relacji Gdańsk Brzeźno - ostatniej przed odpłynięciem promu. W pociągu ruderze jedzie jeszcze trochę ludzi zmierzających do tego samego celu.
Filmy z wakacyjnego wyjazdu w Dolomity, ujęcia z kilku niezapomnianych via ferrat oraz próby zdobycia Marmolady.